Po przeczytaniu wpisu odnośnie błędów młodości na blogu Llorandare, zaczęłam sobie powoli przypominać jakie to były kosmetyczne cuda na naszym rynku :) za czasów kiedy chodziłam do podstawówki i liceum. A było to na przełomie lat 80. i 90.

Dezodoranty i zapachy – na sklepowych pułkach zaczęły się pojawiać przeróżnej maści dezodoranty, perfumy, wody itd.

Z dezodorantów szczególnie zapamiętałam ten dla młodzieży – Rap Dance. Opakowanie w krzyczących kolorach z nakrętką w kształcie czapki z daszkiem – to było coś ;) Inne jakie się pojawiały to na pewno Limara (pamiętam, że mama kupowała taki różowy z flamingiem), Impuls i Eden firmy Cacharel, Exclamation (hasło reklamowe: Pachnieć krzykiem z wykrzyknikiem), Extase (białe z kolorowymi kwiatami na opakowaniu). Jeśli chodzi o perfumi i wody to na pewno górowała firma Coty – pamiętam ich Wild Musk, Vanilla Fields, Pret a Porter i Masumi oraz Moments Priscilli Presley, było również Kobako firmy Bourjois.
Z męskich na pewno Old Spice, Hattric (hasło reklamowe: Hattric… ten zapach za mną chodzi) oraz woda po goleniu Cedar Wood.

 

Kremy – pamiętam że pojawiła się seria Under 20 – były to chyba jedne z pierwszych kosmetyków skierowanych do młodzieży, później pojawił się jeszcze Clearasil. Poza tym na pewno nieśmiertelne Nivea, Oli of Olaz, Palmolive (pamiętam że miały takie duże opakowania), L’oreal Plenitude.

Kolorówka – na pewno cienie od Miss Sporty – małe, skonstruowane tak, żeby można było je ze sobą skręcać, w takie wieżyczki ;) Pamiętam, że pojawiły się wtedy dwie marei które uwielbiam do tej pory, a mianowicie Inglot oraz Bourjois, którego róży używała moja chrzestna i to od niej się nimi zaraziłam :)
Pamiętam, że babcia używała pudru w kamieniu Constance Caroll, który czasem jej podkradałam.

Dziewczyny, a Wy jakie kosmetyki pamiętacie z tamtych czasów ? :)

bfc-podpis