O istnieniu takiej Pani jak Mia Sheridan wiedziałam już od dawna, czytałam pozytywne recenzje jej powieści, ale tak wychodziło, że mijałam się z nią w księgarni. Aż pewnego dnia, powiedziałam sobie, że w końcu muszę coś przeczytać i mój wybór padł na Bez słów.
Archer Hale, jest mimo młodego wieku doświadczył już bardzo wiele cierpienia, mieszka w domu przy lesie. Jest całkiem sam na tym świecie. Ludzie z miasteczka mają go za dziwaka, kogoś pozbawionego piątej klepki, wręcz niebezpiecznego.
Bree Prescott, próbuje uciec od niedawnych wydarzeń. Spotkało ją wiele zła i cierpienia. Ucieka ze swojego miasta do miasteczka Pelion w nadziei, że znajdzie w nim spokój.
Niespodziewanie Archer i Bree spotykają się. Ich pierwsze spotkanie jest bardzo dziwne, ale nagle Bree staje się bardzo zafascynowana chłopakiem i postanawia się przebić przez mur niedostępności i dzikości jakim otoczył się Archer.
Czy są takie rany, których miłość nie zdoła uleczyć?
Bez słów to powieść bardzo wzruszająca, porusza naszej najczulsze punkty. Pokazuje nam to, że nie można od razu skreślać drugiego człowieka, że zamiast przejść obok niego obojętnie, warto wyciągnąć do niego rękę i starać się go poznać, że warto kierować się sercem i że miłość pojawia się najmniej oczekiwanym momencie.
Jestem tutaj dla ciebie. Jestem tutaj dzięki tobie. Dzięki temu, że dostrzegłaś mnie, nie tylko oczami, ale również sercem.
W książce jest także bardzo dobrze opisane to jak wygląda życie człowieka samotnego, wyalienowanego od społeczeństwa, z jakimi problemami musi się borykać on, a także osoba, która nagle pojawia się w jego życiu i staje się całym jego światem. W Bez słów ukazana jest także to do czego potrafi doprowadzić ludzka mściwość, nienawiść i gorycz. Pokazuje do jakich okrucieństw jest w stanie posunąć się człowiek, żeby nie stracić swojej pozycji i pieniędzy.
Nieważne, kim jesteśmy, musimy radzić sobie z tym, co przyniesie los, nawet okaże się gówniany, i robić, co w naszej mocy, żeby mimo to się rozwijać, kochać, mieć nadzieję… i wiarę w to, że droga, którą podążamy wiedzie do jakiegoś celu.
Historia jest pokazana z dwóch punktów widzenia, Bree i Archera. Świetnie opisane są ich myśli, uczucia i obawy. Niestety dla mnie za mało było rozdziałów z punktu widzenia Archera, to dla mnie jedyny mały minus tej książki.
Mia Sheridan jest specjalistką od tworzenia historii miłosnych o ludziach, którzy są sobie przeznaczeni, a Bez słów to bez dwóch zdań znajduje się w moim TOP 5 najlepszych historii miłosnych jakie ostatnio przeczytałam.